nie jest to film wojenny, choc cala akcja dzieje sie w trakcie wojny. raczej sądowy, choc rowniez nietypowy jak na ten gatunek. i wojna, i proces (swoja droga cala historia oparta na faktach historycznych) sluza tu za pretekst do przekazania przemyslanych i bardziej uniwersalnych refleksji.
swietny scenariusz i dialogi (bardzo gleboka i poruszajaca koncowa mowa obroncy) to glowne atuty tego filmu. do tego bardzo dobre zdjecia i aktorstwo, zwlaszcza kluczowych postaci.
podsumowujac - znakomity.
goraco polecam!
Mądry ale nudny i to jest problem. Dałbym 6, ale 1 gwiazdka za zakończenie. Więc 7
Zależy, kto co lubi. Dla mnie nie był nudny, chociaż też nie jest to filmy, który ogląda się po ciężkim dniu przed snem.
W ogóle nie rozumiem, skąd tak słaba średnia ocen. Ja dałem 9.
Widziałem wczoraj... Jest niegłupi, warto go obejrzeć, Woodward bije na głowę resztę, choć też są świetni, ale on... Jego oszczędność podpowiada więcej, niż wściekł krzyk. Szkoda, że jest mało znany.
O, tak - jest naprawdę wspaniały, raczej trudno byłoby znaleźć jakiekolwiek minusy. Mowa końcowa i ostatnia scena pozostaje w pamięci na bardzo długo. I aż dziwnie się czuję, kiedy pomyślę, że mogłabym nie obejrzeć go, gdybym tego nie włączyła przypadkowo TCM... Polecam go do obejrzenia i wielka szkoda, że tak mało osób o nim słyszało.
Trzeba tylko wziąć poprawkę na to, iż film nakręcili Australijczycy, więc ma on formę hagiografii Moranta, którego przedstawia się tu jako opanowanego człowieka honoru, w rzeczywistości był prymitywem i mitomanem, a jako żołnierz zbrodniarzem, mordował też cywili, o czym w filmie nie znajdziemy nawet wzmianki. Ciężko go nawet nazwać Australijczykiem, co czynią Australijczycy, sam uważał się za Anglika, do Australii przybył w 1883 uciekając przez długami i szukając łatwego zarobku. Wybył z niej już 1900 zaciągając się do australijskiego kontyngentu do Transwalu.